Firma NOYEN na co dzień zajmuje się projektowaniem i produkcją myjni przemysłowych oraz maszyn dla różnych gałęzi przemysłu i automatyzacją procesów produkcyjnych. Wszystkie procesy mycia oferowane przez przedsiębiorstwo wspomagane są przez firmowe preparaty chemiczne. Światowa pandemia koronawirusa miała znaczący wpływ na funkcjonowanie przedsiębiorstwa, jednak nie przeszkodziła w stworzeniu nowych rozwiązań. O szczegółach mówi prezes spółki Zbigniew Kurant.
Światowa pandemia COVID-19 miała wpływ na produkowane przez państwa produkty?
Już w połowie marca wiedzieliśmy, że czeka nas spora zmiana. Dotyczyła ona wytwarzanych przez nas produktów. Nie była jednak aż tak radykalna. Być może nie wszyscy wiedzą, że firma NOYEN zajmuje się nie tylko produkcją maszyn do mycia i automatyzacją procesów produkcyjnych, ale również tworzeniem środków chemicznych. Nasze linie produkcyjne zmieniliśmy w taki sposób, aby mogły one posłużyć do produkcji preparatów do dezynfekcji. W stosunkowo krótkim czasie uzyskaliśmy niezbędne pozwolenia i rozpoczęliśmy nową działalność.
Byliście Państwo gotowi na takie zmiany?
W naszej firmie na co dzień funkcjonuje Dział R&D składający się z blisko 20 pracowników zajmujących się konstruowaniem maszyn i rozwojem produktów. Mogę powiedzieć, że byliśmy gotowi na wprowadzenie nowych rozwiązań, bo taki też profil ma działalność NOYEN.
Słyszałem takie stwierdzenie, że czas pandemii jest o tyle ciekawy, że w naszej branży nie produkuje się cały czas tych samych urządzeń, a szuka się nowych rozwiązań.
Jakie w takim razie nowe rozwiązania wprowadziła Pana firma?
Od marca nasz zespół technologów opracował kilka nowych produktów związanych z dezynfekcją. Dziś jesteśmy jedną z nielicznych firm, która wytwarza i bada produkt przeznaczony do dezynfekcji powierzchni, który został stworzony na bazie H2O2. Jego zaletą jest m.in. to, że posiada on neutralny zapach, a także jest niepalny. W przypadku wielu branż takie rozwiązanie może okazać się kluczowe przy zapewnianiu bezpieczeństwa swoim pracownikom.
W tym samym czasie, w drugiej hali produkcyjnej, zespół automatyków i robotyków pracował nad stworzeniem autonomicznego robota, który posłuży do dezynfekcji pomieszczeń bez udziału człowieka. Wszystko zaczęło się od tego, że firma NOYEN w gamie swoich produktów posiada różnego rodzaju wózki samojezdne. Uznaliśmy, że skoro w ostatnim czasie stoją one nieużywane, dlaczego nie spróbować przeznaczyć je do czegoś innego. Skierowaliśmy je do dezynfekcji pomieszczeń poprzez zaprojektowanie i zamontowanie na nich urządzenia służącego do rozpylania preparatu. W efekcie osiągnęliśmy to, że w łatwy i szybki sposób można wielokrotnie zdezynfekować wybraną powierzchnię przy zachowaniu wszelkich zasad bezpieczeństwa dla pracodawcy i pracowników.
Brzmi jak recepta na kryzys. Czy dzięki temu udało się Państwu funkcjonować bez przeszkód w czasie pandemii?
Niestety nie. Na początku nie było wesoło. Trzeba powiedzieć wprost – nasz magazyn pękał w szwach. W marcu nie wiedzieliśmy, kiedy nasi klienci poproszą o dostawę maszyn. Nie byliśmy pewni czy kontrahenci nie wycofają się ze złożonych zamówień. Postanowiliśmy jednak, że zaryzykujemy i zrealizujemy wszystkie dotychczasowe zamówienia. Na szczęście niemal wszystkie kontrakty udało się utrzymać.
Inaczej było w przypadku miejsc pracy. Nie byliśmy w stanie przedłużyć wszystkich umów czasowych. Zmuszeni zostaliśmy również obniżyć płace. Chciałbym jednak podkreślić, że mamy fantastyczną załogę, która podeszła do tych bardzo trudnych decyzji ze zrozumieniem i pozostała z nami.
W jaki sposób funkcjonuje dziś przedsiębiorstwo?
Jesteśmy w momencie, w którym przedsiębiorstwa pomału wracają do normalnego funkcjonowania. Zarządzający firmami uznali, że pandemia jest faktem i teraz należy zadbać o ekonomię.
Firma NOYEN nie miała żadnego przestoju. W krótkim czasie wprowadziliśmy rygor higieniczny, który do dziś jest przestrzegany. Nasi pracownicy rozpoczęli pracę w trybie dwóch odseparowanych od siebie zmian. Wprowadziliśmy też specjalną przerwę, niezbędną do przeprowadzenia dezynfekcji.
Do pozytywnych informacji na pewno należy to, że dziś pomału zaczynamy już realizować dostawy. W tym miesiącu odebrane zostaną pierwsze maszyny po przerwie.
Pańskie przedsiębiorstwo działa na światowych rynkach. Jak według Pana będzie wyglądał świat biznesu po zakończeniu pandemii?
Uważam, że zdecydowanie zmaleje zapotrzebowanie na samochody. Oznacza to, że branża automotive w pewien sposób się skurczy.
Poza tym ludzie na pewno będą przywiązywać większą wagę do higieny – zarówno tej osobistej jak i przestrzeni, w której przebywają. Zmienią się także nasze przyzwyczajenia. Będziemy mniej podróżować, a więcej rzeczy załatwiać online.
Bardzo cieszy mnie to, że w ostatnim czasie powróciliśmy w biznesie do relacji pomiędzy firmami. Wyraźnie można zauważyć, że dziś są one ważniejsze od biurokracji. Nie było tak zawsze. W ostatnich latach drogi przedsiębiorców i pracowników bardzo się rozchodziły. Każdy miał inne potrzeby, oczekiwania spisywane w umowach. Czas pandemii koronawirusa i kryzysu na rynku pokazał, że kluczowa jest współpraca. Zdaliśmy sobie sprawę, że gramy w jednej drużynie, aby osiągnąć określony cel.
Chciałbym poruszyć też kwestię importu niektórych towarów do Polski. Myślę, że pandemia pokazała osobom rządzącym, że nieposiadanie przemysłu wytwarzającego środki bezpieczeństwa może być bardzo niebezpieczne. Brak rozwoju w tej branży nie daje dobrej perspektywy na przyszłość
W ramach walki z koronawirusem przekazał Pan ponad 400 litrów płynów do dezynfekcji dla służb ratunkowych.
Uważam, że pomoc takim instytucjom to obowiązek. Jest to odpowiedzialność społeczna każdego biznesu. Jeżeli ktoś produkuje płyny, które w tej branży są niezbędne (a zarazem są niedostępne) to naszą misją jest podzielenie się nimi. Każda tego typu instytucja, która zgłosi się do nas po pomoc, otrzyma ją w miarę naszych możliwości.