ACCREA ENGINEERING Sp. z o.o.

Gdy mówimy o high – tech to z tym pojęciem kojarzy się  między innymi robotyka, której zastosowania dawno już wykraczają poza zastosowania przemysłowe, czy wojskowe.  Powstaje coraz więcej  robotów codziennego użytku – w tym robotów medycznych i opiekuńczych. Tworzeniem tych ostatnich zajmuje się lubelska firma Accrea, której prezesem i właścicielem jest Bartłomiej Stańczyk.

Co Pana zainspirowało do założenia firmy robotycznej ?

Ja zawsze lubiłem roboty, zawsze lubiłem wszystko co się rusza, rozkręcałem silniki, stacje dysków, żeby z nich zrobić coś co się rusza. Robotyka była naturalnym przedłużeniem tych zainteresowań. Firmę założyłem pracując nad doktoratem w Niemczech. W 2007 roku koledzy z Politechniki w Monachium potrzebowali 10 sztuk robotów, których wówczas nie było. Robot miał być podobny do człowieka, miał się poruszać i reagować na ludzi. Założyłem firmę,  ponieważ nie mogłem zrobić tego sam. Dobrałem więc do zespołu kompetentnych współpracowników z Lublina.

Politechnikę w Monachium było na tyle zadowolona ze współpracy z nami, że włączyła nas do kilku innych projektów naukowo-badawczych. Potem to były roboty, które pomagały ludziom wstawać, uczyły chodzić. To nigdy nie była robotyka przemysłowa, to zawsze były roboty, które robiły coś dla ludzi: medyczne, rehabilitacyjne. Robimy takie projekty do dzisiaj na zlecenie uniwersytetów. Czyli jesteśmy biurem projektowym na zlecenie.

Ile osób u Państwa pracuje i kto stanowi trzon zespołu?

Pracuje u nas około 30 osób. Mamy kilku mechaników, kilku elektroników, elektryków, automatyków, programistów z którymi pracujemy na stałe, ale pracujemy również z dizajnerami czy psychologami, którzy nie muszą być zatrudnieni w każdym projekcie. Mamy też własne centrum CNC.

Jak wyglądały Państwa pierwsze realizacje?

Pierwszym naszym projektem był robot, który miał wchodzić w interakcje społeczne z przechodniami. Miał pytać o drogę z punktu A do punktu B, czyli musiał mówić, obserwować, rozumieć reakcję i odpowiedź przechodniów. Kolejnym robotem był robot, który pomaga chodzić osobom poruszającym się z balkonikiem. To był robot, który prowadził pacjenta, diagnozując jednocześnie przy pomocy kamer 3D schorzenia, przez porównanie chodu pacjenta ze wzorcem. Pomagał również wstawać i siadać pacjentom. Był też robot, który służył do zdalnej diagnostyki ultrasonograficznej oraz robot do opieki nad osobami z demencją. Taki towarzysz życia mieszkający w mieszkaniu z pacjentem.

Nad jakimi projektami aktualnie pracujecie?

Poza projektami realizowanymi w konsorcjach, realizujemy własne projekty, które są obiecujące i mają potencjał rynkowy. Pierwszym robotem, który udało nam się zaprojektować i wdrożyć  jest  ramię robotyczne, dla osób które są sparaliżowane i poruszają się na wózku inwalidzkim. Dzięki naszemu rozwiązaniu osoby te mogą być niezależne od opiekunów.

Pracujemy nad dwoma kolejnymi wdrożeniami. Jeden z nich to system do wspierania chirurgów małoinwazyjnych, którzy zwykle operując pacjenta przy pomocy narzędzi laparoskopowych operują z asystą. Pracujemy nad systemem ramion robotycznych, które te funkcje asystenckie przejmą. Rynek na takie rozwiązania jest duży. Na świecie przeprowadza się około 20 milionów operacji laparoskopowych rocznie. Drugi system nad którym pracujemy jest systemem  prowadzenia igły biopsyjnej w diagnostyce nowotworów. Pracujemy też nad systemem, który jest asystentem na linii produkcyjnej w przemyśle motoryzacyjnym oraz we współpracy z przedstawicielami biznesu z Izraela nas systemem automatycznych szczepień zwierząt w weterynarii.

Czy mając na uwadze tak szerokie szerokie spektrum zleceń zaplecze uniwersyteckie w Lublinie jest Panu w stanie dostarczyć odpowiednich kandydatów do pracy?

W Lublinie mamy uniwersytety oraz kadrę na poziomie światowym. Natomiast w przypadku naszej firmy kandydatów do pracy musimy wdrożyć do pracy i nauczyć wszystkiego od początku. Udaje nam się pozyskiwać dobrych absolwentów, którzy pasjonują się robotyką. Zaletą jest też bliskość Uniwersytetu Medycznego. Samo Miasto Lublin stara się natomiast stworzyć środowisko przyjazne innowacyjnym przedsiębiorcom, co jako firma doceniamy.

Czy Państwa firma nadal posiada oddział w Monachium i czy współpracują Państwo z partnerami międzynarodowymi?

Oddział w Monachium mieliśmy od 2014 roku, potem prowadziliśmy działalność tylko w Lublinie, ale planujemy powrót do Monachium. Mamy partnerów w Bawarii, którzy wprowadzają nasze roboty na rynek. Partnerów mamy w zasadzie z całej Europy. Najczęściej z Niemczech, Austrii, Włoch, Grecji, Anglii, Hiszpanii.

Jakimi sukcesami sprzedażowymi mogą się Państwo pochwalić na obecną chwilę?

Przykładem takiego sukcesu jest nasze automatyczne ramię do wózków inwalidzkich, które się dobrze sprzedaje, ponieważ jest dobrym produktem bijącym na głowę konkurencję. Szczycimy się tym, że w zasadzie dokonaliśmy tego własnymi środkami i bez inwestorów zagranicznych. Nasze działania finansowaliśmy z pozyskanych grantów i projektów. Do wdrażania kolejnych systemów będziemy jednak poszukiwali współpracy z inwestorami zewnętrznymi.

Jak Pan ogólnie widzi rozwój robotyzacji użytkowej. Nasi czytelnicy na pewno będą zainteresowani odpowiedzią na pytanie: Kiedy roboty zastąpią pracę ludzką całkowicie, czy ma Pan jakieś zdanie na ten temat obserwując trendy jako praktyk?

To są pytania i wątpliwości z którymi ja się spotykam od 25 lat i nigdzie się nie zdarza, żeby roboty likwidowały miejsca pracy. Roboty generują miejsca pracy i są statystyki, które dokładnie to potwierdzają. To nie jest tak, że te roboty po prostu są i produkują i coś robią. Te roboty trzeba zaprogramować, trzeba zainstalować, zintegrować, konserwować. To są miejsca pracy, tylko to są inne miejsca pracy. Często roboty zastępują ludzi, w tych zawodach w których ich brakuje na przykład w opiece nad osobami starszymi i niesamodzielnymi.

Jakie działania może miasto Lublin podjąć z partnerami instytucjonalnymi, żeby rozwijać potencjał tworzenia wysokich technologii?

Od czasu kiedy ponownie zamieszkałem w Lublinie, wielu ludzi mnie o to pyta i ja w większości przypadków udzielam tej samej odpowiedzi. W Lublinie już wiele w tym zakresie się dzieje, ale można jeszcze bardziej zintensyfikować te działania. Mamy firmy technologiczne, mamy masę softwarehouse’ów, natomiast pytanie brzmi ile powstaje faktycznie innowacyjnych rozwiązań. Mamy w Lublinie niższe koszty zatrudnienia, ale musimy mieć coraz więcej pracowników kreatywnych, ludzi którzy chcą, którzy tu się uczą, którzy interesują się nowymi technologiami. Potrzebujemy w mieście miejsc typu makerspace, żeby takie osoby mogły w nich swoje pomysły realizować.