Kampania „Pracuję w Lublinie”, jest oparta na prawdziwych historiach osób, które bez większych problemów znalazły zatrudnienie zgodne z ich wykształceniem w lubelskim przemyśle. Jedną z jej bohaterek jest pani Ewa Izdebska, która na co dzień zajmuje się programowaniem robotów przemysłowych.
Pani Ewo, jak Pani trafiła do lubelskiego przemysłu?
Urodziłam się w Lublinie, chodziłam tutaj do szkoły podstawowej, gimnazjum, liceum ogólnokształcącego, a następnie studiowałam na Politechnice Lubelskiej, więc praca w lubelskiej firmie to naturalny kolejny krok.
Skąd jednak przemysł? Wciąż wielu wydaje się, że to nie jest sektor dla kobiet.
Odkąd pamiętam mam umysł ścisły, w dodatku starszy brat i tata uczyli mnie majsterkowania i różnych technicznych rzeczy. Lubiłam sama naprawiać zepsute przedmioty, zmieniałam koła w samochodzie. Zawsze interesowała mnie technologia i innowacje, dlatego wybrałam studia inżynierskie na Politechnice Lubelskiej – mechatronikę, która jest bardzo ukierunkowana na nowoczesny przemysł. Podobały mi się zajęcia laboratoryjne, na których miałam okazję operować malutkim robotem. Dzięki temu zdecydowałam, że chcę rozwijać się w kierunku nowoczesnych technologii przemysłowych.
Jak trafiła Pani do firmy Wikpol?
Już podczas studiów zaczęłam się zastanawiać nad dalszymi etapami rozwoju zawodowego. Między innymi dlatego na studia magisterskie wybrałam mechanikę i budowę maszyn na Wydziale Mechanicznym Politechniki Lubelskiej, by móc połączyć studia dzienne z pracą w wyuczonym zawodzie w niepełnym wymiarze czasu. Wikpol współpracuje z Politechniką, choć o firmie dowiedziałam się niezależnie. Powiedzieli mi o niej znajomi – znalazłam stronę internetową, a na niej ofertę pracy. Dzięki temu rozpoczęłam staż w Wikpol już na studiach, a po nim zaczęłam normalną pracę na pełen etat i jestem już w firmie niemal półtora roku.
Czym zajmuje się Pani w codziennej pracy?
Wikpol buduje linie produkcyjne paletyzacji i depaletyzacji. W ich skład wchodzą roboty, które pomagają ludziom w fabrykach, dzięki czemu nie muszą oni np. przenosić ciężkich ładunków. Moim zadaniem jest pisanie programów do tych robotów – tworzonych indywidualnie do każdej z linii – a następnie wgrywanie ich do gotowego robota już na miejscu u klienta i dostosowywanie jego działania tak, by w pełni automatycznie wykonywał swoją pracę.
Początek był trudny, ponieważ zostałam wrzucona na głęboką wodę i musiałam szybko i intensywnie zdobyć potrzebną wiedzę praktyczną. Poradziłam sobie i dziś praca daje mi dużo satysfakcji. Wikpol jest renomowaną firmą i ma wielu partnerów biznesowych z całej Polski, przez co dużo czasu pracy spędzam w delegacjach. Na miejscu u klienta jestem odpowiedzialna za ustawienie i poprawne działanie naszego robota – wtedy mierzę się z dużą presją, muszę się spieszyć i podejmować ważne decyzje. Jednak wynagradza to uczucie, gdy po wykonanej pracy robot w trybie automatycznym zaczyna działać dokładnie tak, jak należy.
Czyli zgodzi się Pani, że w Lublinie można znaleźć satysfakcjonującą pracę?
Oczywiście! Lublin jest na tyle szybko rozwijającym się miastem, że nie trzeba z niego wyjechać, by rozwijać się zawodowo. Poza tym jestem przywiązana do miasta: do przyjaciół i rodziny. Nawet może chciałabym trochę mniej wyjeżdżać w delegacje.
W mojej opinii nie ma żadnego problemu ze znalezieniem pracy w Lublinie. Jedynym warunkiem jest posiadanie dużych chęci do szybkiego zdobywania wiedzy. Trzeba się też nastawić, że wysokość wynagrodzenia będzie rosnąć wraz ze zdobytym doświadczeniem. Za to zaangażowaniem i ciężką pracą można wiele osiągnąć. Potem pozostaje tylko czerpać satysfakcję z dobrej pracy w mieście, w którym chce się żyć.