ABM Greiffenberger Polska to jeden z czołowych producentów napędów elektrycznych. Spółka swoje produkty kieruje do wszystkich branż, w których można zastosować silnik czy napęd elektryczny z przekładnią. Lubelski oddział specjalizuje się w produkcji silników elektrycznych i montażu gotowych napędów. Na temat trudnych rozmów z pracownikami, a także sytuacji na rynkach międzynarodowych porozmawialiśmy z Robertem Broniszem, dyrektorem lubelskiego zakładu ABM Greiffenberger.
Pandemia koronawirusa zaskoczyła wielu przedsiębiorców i przeszkodziła w realizacji celów zaplanowanych na 2020 rok. Czy w przypadku pańskiego przedsiębiorstwa było podobnie?
Zdecydowanie tak. Jeszcze na początku roku planowaliśmy wzrost inwestycji w badania i rozwój, a także dynamiczny rozwój sprzedaży w Polsce. To były dwa główne kierunki rozwoju na najbliższe miesiące. Jednak ze względu na pandemię musieliśmy przedefiniować nasze cele; teraz zależy nam przede wszystkim na jak najlepszym zarządzaniu płynnościami finansowymi jak również zapewnienie stabilności dla naszych współpracowników. Jednym z kluczowych wyznaczników trwałości naszego biznesu jest stabilna produkcja, którą może zagwarantować tylko zmotywowana kadra.
W ostatnim czasie wstrzymaliśmy wszystkie inwestycje. Nasz kapitał kierujemy tylko tam, gdzie wydatki będą niezbędne do funkcjonowania zakładu. Życzyłbym sobie, żeby w miarę stabilny i przewidywalny sposób funkcjonowania rynku już niedługo powróci, lecz niestety nie sądzę, żeby nastąpiło to tak szybko. Zależy mi jednak, abyśmy zaczęli wychodzić z zapaści, która cały czas się pogłębia.
ABM Greiffenberger funkcjonuje na rynkach światowych. Napędy produkowane w Pana zakładzie wysyłane są w różne strony świata. Jak wygląda sytuacja na tych rynkach?
Od przeszło 3 miesięcy z większą intensywnością obserwujemy sytuacje na rynku międzynarodowym. Poprzez naszą Spółkę eksportujemy produkty i importujemy podzespoły z większości kontynentów: Europy, Azji, Ameryki Północnej czy Południowej.
Już na początku tego roku oddział w Chinach był zmuszony zamrozić swoją działalność. Uniemożliwiło to jakąkolwiek współpracę. Kiedy sytuacja w Azji uległa poprawie, pandemia dotknęła w znacznym stopniu Europę, co również miało wpływ na funkcjonowanie naszego przedsiębiorstwa. Dziś ta sytuacja w znacznej mierze dotyczy Stanów Zjednoczonych. Środek ciężkości wpływu pandemii na poszczególne gospodarki przesuwa się z jednego kontynentu na drugi. Problem jest ten sam, tylko z biegiem czasu dotyczy innego regionu świata.
Zarządza Pan nieco ponad 300 osobowym zespołem pracowników. Czy było to trudne zadanie w tak specyficznym czasie?
Skłamałbym gdybym powiedział, że byliśmy przygotowani na taki scenariusz. Myślę, że nikt nie był. W marcu informacje, które zewsząd do nas docierały wywołały panikę wśród całej rodziny ABM. Z dnia na dzień ubywało pracowników przychodzących do pracy. Wiele osób zostało w domu z dziećmi. Pozostali wzięli zaległe urlopy. Myślę, że ludzie po prostu bali się, co jest w pełni zrozumiałe.
Specyfika naszej działalności polega na tym, że dostawy przyjeżdżają do nas z całej Europy. Kraje takie jak Włochy, Niemcy, Francja mają większy odsetek zachorowań niż Polska. Nasi pracownicy obawiali się kontaktu z kierowcami, a my to uszanowaliśmy. Podjęliśmy rozmowy ze wszystkimi działami w naszej firmie, wynikiem czego powstały wytyczne zapewniające maksymalną możliwość ochrony naszych współpracowników. Wprowadziliśmy między innymi specjalne procedury odbioru przesyłek, tak aby zminimalizować kontakt z kierowcami. Nasz zakład od zawsze stawia pracownika na pierwszym miejscu.
To był bardzo specyficzny marzec w historii. Jakie zmiany dotyczyły Pańskiego przedsiębiorstwa?
Na pewno marzec przebiegał pod znakiem ważnych decyzji i zmian. Prowadziliśmy wiele rozmów z załogą oraz prezesami lubelskich firm produkcyjnych. Tematy dotyczyły pomysłów, które powinny być realizowane i wdrażane w celu zapewnienia bezpiecznej i stabilnej działalności Spółki. Staraliśmy się wypracować metodę przeciwdziałania wszechobecnej wśród nas wszystkich niepewności i strachowi. W wyniku tych działań zrezygnowaliśmy z trzeciej zmiany, co spowodowało znaczne obniżenie naszych mocy produkcyjnych. Wprowadziliśmy godzinną przerwę między zmianami, przeznaczoną tylko na dezynfekcję pomieszczeń wspólnych. Jeżeli nie jest to niezbędne to na teren naszego zakładu nie są wpuszczane osoby trzecie.
Przede wszystkim słuchaliśmy próśb naszych pracowników. Zapewniliśmy maski, rękawice, płyny dezynfekcyjne. Wszystkie te środki ochrony osobistej pracownicy mogą też w określonej ilości zabierać do domu. Te działania oraz przemyślane procedury pomogły nam przywrócić spokoj, który tak bardzo jest nam wszystkim potrzebny.
Rozmawialiśmy o tym, że ABM Greiffenberger działa na rynkach światowych. Mimo to pozostajecie mocno związani z naszym miastem.
Tak, to prawda. Bardzo intensywnie działamy na rzecz rynku lokalnego. Współpracujemy z lokalnymi firmami i realizujemy wiele wspólnych projektów. Włączmy się również w inicjatywy, które wspierają rozwój naszego regionu. Bardzo cenię sobie tę współpracę. Nie tylko w dobie kryzysu, ale generalnie współpraca lokalna inicjowana między innymi przez pana Prezydenta Krzysztofa Żuka wraz z Urzędem Miasta i Wydziałem Strategii i Przedsiębiorczości popłaca. Jesteśmy aktywnym członkiem Lubelskiego Klubu Biznesu. Już w latach 2016-2017 jako ABM rozpoczęliśmy działania na rzecz konsolidacji lokalnego przemysłu produkcyjnego, będąc jednym z założycieli Fundacji i Klastra Wyżyna Motoryzacyjna i Maszynowa. Inicjatywa ta umocniła lokalną współpracę branży przemysłowej, angażując też miasto Lublin, region czy lubelskie uczelnie.. Teraz w dobie pandemii nauczyliśmy się współpracy na zupełnie innym poziomie. Używając kanałów komunikacji cyfrowej regularnie dzielimy się najlepszymi pomysłami.
Podczas współpracy z firmą Cumulus i APIS przekazaliście 2000 sztuk przyłbic ochronnych dla Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego Nr 1 w Lublinie.
Znaleźliśmy się w dobie potrzeb, kiedy służba zdrowia w bardzo krótkim czasie potrzebowała bardzo dużą ilość sprzętu, którego nie mogła sama sobie zapewnić. Wszystkie niezbędne materiały dostarczane były w ilościach niewystarczających, a medycy nie wiedzieli gdzie szukać pomocy. Jako członkowie lokalnej społeczności postanowiliśmy pomóc w miarę naszych możliwości. Po konsultacjach ze szpitalami okazało się, że przyłbice byłyby odpowiednią formą pomocy. Bardzo dużo lubelskich firm włączyło się do podobnych akcji. Jestem dumny z tego, że ABM jest jedną z nich .