Protektor S.A. jest jednym z największych producentów obuwia specjalistycznego i bezpiecznego. Firma posiada 3 zakłady produkcyjne na terenie Europy. Pandemia koronawirusa spowodowała, że spółka pomimo optymalizacji kosztów znalazła sposób na rozwój firmy. O całym procesie opowiedział prezes zarządu, Tomasz Malicki.
Światowa pandemia koronawirusa stała się faktem. Jak odnalazło się Pana przedsiębiorstwo w tej sytuacji?
Wprowadzenie stanu epidemii w Polsce oznaczało, że mamy teraz dwa razy więcej pracy, mówiąc żartem. W sytuacji, którą ja określam jako jedną wielką niewiadomą skupiliśmy się przede wszystkim na dwóch rzeczach: pierwszą z nich jest optymalizacja kosztowa. Tutaj chciałbym wyraźnie podkreślić, że optymalizacja to nie minimalizacja. Całkowite cięcie kosztów do niczego nie prowadzi. Nie ukrywam, korzystamy z różnych form pomocy, a także dokonaliśmy obniżenia wynagrodzeń o 20% w całej firmie na ten najtrudniejszy okres. Drugą sprawą jest stałe poszukiwanie kierunków rozwoju. Jest to bardzo ważne, ponieważ każdy kryzys niesie zagrożenia, ale także przynosi szanse, które należy wykorzystywać. Mając na uwadze to, w którym segmencie byliśmy, podjęliśmy decyzję o otworzeniu nowej linii produkcyjnej.
Co oprócz obuwia ochronnego będziecie Państwo produkowali?
Od pewnego czasu zajmujemy się produkcją maseczek ochronnych. Obecnie jesteśmy na etapie szycia, jednak w przyszłości w jednej z naszych fabryk stanie linia produkcyjna, która w sposób automatyczny będzie zgrzewać tego typu artykuły ochronne. Dziś mamy już zamówione maszyny, a także podpisane umowy na niezbędne komponenty. Uważam, że ten segment rynku możemy wykorzystać w przyszłości i zostać w nim na lata. Świat już niedługo znacząco się zmieni. Mam nadzieję, iż wiele krajów i rządów zrozumie, że dla własnego bezpieczeństwa pewne artykuły powinny być produkowane na miejscu, a nie (tak jak dotychczas) importowane. Moim zdaniem ten kryzys obnażył chciwość poprzednich dekad naszego funkcjonowania globalnego. Dotychczas priorytetem była cena. Dziś może warto zastanowić się, czy nie lepiej jednak, żeby było trochę drożej ale bezpieczniej i łatwiej, jeżeli chodzi o dostęp.
Czy poszukiwanie nowych kierunków rozwoju pozwoli bezpiecznie przetrwać czas kryzysu?
Tego nikt nie wie. Ważne jest jednak to, aby szukać możliwości. Przetrwanie, jest to bardzo indywidualna kwestia każdego z przedsiębiorstw. Jestem przekonany, że kwestią która ułatwia przetrwanie jest odpowiednia kultura organizacyjna. Pracownicy, którzy czują się odpowiedzialni za firmę będą o nią walczyć. Na pewno są firmy, które będą musiały się skurczyć nawet o 80%, bo nie uda im się wejść w inny segment. Jednak, moim zdaniem najważniejsze jest przetrwanie firmy, nawet skurczonej o 20%. Każdy przykład jest inny. Ważne jest też to, aby wyjść z pudełka. Zacząć myśleć nieszablonowo, szukać nowych pomysłów i rozwiązań. Zwłaszcza w momencie, w którym przychodzi kryzys. Pamiętajmy, że tylko ludzie mogą wyprowadzić firmę z kryzysu.
W jaki sposób państwo radzicie sobie z kryzysem?
W początkowej fazie najważniejsze było ustabilizowanie sytuacji związanej z przepływem pieniędzy. Było to priorytetem, aby firma mogła normalnie funkcjonować. Zastanawialiśmy się, jak wydłużyć terminy płatności u naszych dostawców, prowadziliśmy rozmowy z bankami itp. Ponadto dokonaliśmy analizy kosztów. Na końcu poszukiwaliśmy możliwości wzrostowych sprzedaży. Żadnego z tych etapów nie mogliśmy pominąć, wszystkie były jednakowo ważne.
Czy można powiedzieć, że po tych wszystkich działaniach jesteście Państwo bezpieczni?
Myślę, że nikt nie odważyłby się na takie słowa w tym czasie. Jestem jednak pewny, że wszystkie kroki, które poczyniliśmy składają się na to, że stajemy się coraz bardziej bezpieczni. Czas jednak oceni, czy podjęliśmy dobre decyzje. Bardzo ważne jest dla nas to, żeby żadne miejsce pracy nie było likwidowane. Innym aspektem jest to, że dołożyliśmy wszelkich starań, aby praca u nas była bezpieczna. Tam, gdzie było to możliwe, wprowadziliśmy pracę zdalną. W miejscu, gdzie występuje produkcja, osoby są odpowiednio przygotowane. Posiadają odpowiednie zabezpieczenia, staramy się mierzyć temperaturę ich ciała, a także rozsunęliśmy maszyny na tyle, żeby pracownicy nie byli blisko siebie. W krótkim czasie opracowaliśmy niezbędne procedury.
Jak wygląda teraz zarządzanie firmą? Czy jest trudniejsze niż dotychczas?
Władza to nie jest przyjemność, tylko odpowiedzialność za tych, którzy za nami stoją. Zarządzanie w czasie kryzysu to specyficzny sposób zarządzania, gdzie czas na podjęcie decyzji jest bardzo krótki, a ryzyko błędu wysokie. Warto wiedzieć, że każdy z nas będzie musiał przejść przez różne fazy radzenia sobie z kryzysem. Każdy w swoim czasie. Na początku jest faza emocji, rządzi nami szok i złość. Uczucia związane są z paraliżem czy wyparciem. Z czasem przychodzi faza logiki, w której protestujemy i wypieramy z siebie potrzeby zmiany. Wszystko prowadzi do pogodzenia się z sytuacją i szukania pozytywów. Na końcu dopiero przychodzi etap kuracji związanej z wdrażaniem działań w życie i ruszanie z miejsca. Jest to stały proces, który występuje przy każdej zmianie, a jego znajomość pozwala łatwiej przejść przez kryzys. Ta świadomość pozwala też łatwiej zarządzać firmą.